Payola to płacenie pieniędzmi lub
dawanie prezentów w zamian za granie płyty czy płyt
na antenie radiowej. W dobie
ekspansji telewizyjnej termin ten można także zastosować
w odniesieniu do video clipów i
stacji telewizyjnych. Słowo PAYOLA powstało z połączenia słów „PAY” i
„VICTROLA” (historyczny
odtwarzacz płyt typu LP). Pierwszym przypadkiem Payoli, który trafił
przed oblicze sądu był przypadek Alana Freeda (rewelacyjnego disc jockeya rock’n’rollowego) z
1960 roku. Alan wziął $ 2.500 dolarów w zamian za tzw. konsultacje dotyczące
jakiejś tam płyty. Sąd zasądził niewielką grzywnę pieniężną i puścił Alana
Freeda wolno. Złamało mu to jednak karierę w muzycznym, ściślej radiowym i
telewizyjnym biznesie. 43 letni rock’n’rollowy deejay - pioneer, zwany też
ojcem disc jockeyów popadł z rozpaczy w głęboki alkoholizm,
który w 1965 roku doprowadził go niestety(!) do śmierci.
Przed sprawą Alana Freeda Payola
była legalna, aczkolwiek przestępstwem generalnie było branie w łapę. Po
procesie Freeda wprowadzono (na początku w USA) prawo zabraniające Payoli. Obecnie grozi za
to 10.000 dolarów grzywny i rok za kratami (polecam ten przykład polskim władzom i instytucjom
nadzorującym rodzimą radiofonię czy firmy płytowe). W latach ’50 i ’60
głośno też było o oskarżeniach firmy ASCAP (taki amerykański ZAIKS) pod adresem firmy
BMI (taki drugi
amerykański ZAIKS) o to, że w wyniku łapownictwa sporo piosenek
chronionych przez BMI stało się (niespodziewanie szybko i w nadzwyczaj dużej ilości) hiciorami.
Wiadomo, jak piosenka jest hitem to jest często grana, a jak jest często grana
to ci co ją grają płacą tantiemy. Wykalkulowano sprytnie ile i komu dać w łapę
i ile się zarobi na tantiemach. Wyszło na plus! ASCAP starał się udowodnić, że
dane piosenki stawały się hitami ponieważ były nadzwyczaj często grane przez
pewnych deejayów, którzy za owo granie brali w łapę od firm płytowych albo
managerów wykonawców. Wykryto i udowodniono korupcję ponad 25 deejayom stacji
radiowych w USA. Na czarnej liście znalazły się takie ówczesne sławy jak: Joe
Niagara z WBIG Philadelphia, Tom Clay z
WJBK Detroit, Murray ‘The K’ Kaufman z WINS New York, Stan Richards z WILD
Boston. Śledztwa wykazały też, że w Payolę zamieszani byli dwaj najsławniejsi
wtedy amerykańscy disc jockeye: wspomniany Alan Freed oraz Dick Clark. Clark
podpisał oświadczenie, że nie czuje się zamieszany w Payolę. Freed natomiast
nie uległ naciskom i nie chciał takiego oświadczenia podpisać ponieważ nie czuł
się za nic winny. Dickowi Clarkowi zarzucano wzięcie łapówki w wysokości 15.000
dolarów od firmy płytowej Jamie Records. Clark nie przyznawał się, ale sąd i
tak mu nie wierzył.
Z braku dowodów ukarano go
maluteńką grzywną i było po sprawie.
Dick Clark w przeciwieństwie do
Alana Freeda idąc na „układy” z radiami i telewizjami, które go zatrudniały
sprytnie wywinął się od kłopotów. Twardy i honorowy do granic możliwości Alan
Freed na żadne układy nigdy nie poszedł i dlatego „układy” z niego
zrezygnowały. Wniosek z tego płynie taki, że cwaniactwo i krętactwo często
opłacają się w branży muzycznej. Freed do końca
swych dni uważał, że nie popełnił żadnego przestępstwa. Taki waleczny
deejay! Payola, która jest po prostu
formą korupcji, jest bardzo trudna do wykrycia, dlatego nie często słyszymy o
przypadkach Payoli. W Polsce nie słyszałem nigdy o wykrytym i udowodnionym
przypadku Payoli – co wcale nie znaczy, że jest to taki grzeczniutki i
legalniutki kraj. Korupcja istnieje tu tak samo jak we wszystkich innych
krajach świata i ponad wszelką wątpliwość nie omija ona przemysłu muzycznego czy radiowo – telewizyjnego, a
nawet prasowego. Co innego jednak podejrzewać tego i owego, a co innego znaleźć
dowody. Jest jak jest. Życie z pewnością przyniesie nowe zdarzenia w
dziedzinie, o której powyżej pisałem.
Janek
‘Y@HUDEE’ Pawul
1973
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz